Uwielbiam gotować. Mało tego, jako
tako mi to wychodzi. Tak twierdzi przynajmniej moja rodzina. Przede
wszystkim Małż, który zje wszystko co ugotuje. Nawet przesoloną
pomidorową.
Nie jestem kucharzem.
Nigdy nie chodziłam na żadne kursy. Tak od czasu do czasu wpadnie mi w
łapy przepis i próbuję z niego coś wycisnąć.
Tak
naprawdę znudziły mi się już książki kucharskie z wyszukanymi,
wykwintnymi przepisami na fenkuł w sosie z cykorii i nutką żurawiny,
tudzież comber jagnięcy w sosie z dziczyzny. Kto ma na to czas?
Blog
ten powstał, żeby pokazać, że można gotować prosto, smacznie, szybko,
ze składników które znajdziesz w osiedlowym sklepiku, który mijasz w
drodze z pracy. Nawet jeśli jesteś kuchennym inwalidą i nie wiesz jak
panieruje się kotleta, to ten blog Ci pomoże w przełamaniu strachu przed
wejściem do kuchni. Przede wszystkim, żeby ugotować potrawy tu
publikowane nie musisz wyposażać swojej kuchni w roboty kuchenne
kosmicznej generacji, które siekają, miksują, pieką, gotują, piorą i
opiekują się dziećmi na raz. Wszystko już w kuchni masz. Kuchnia będzie
głównym tematem na tym blogu.
Od
czasu do czasu sięgam po aparat fotograficzny. Wychodzą z tego różne
zdjęcia, jedne mniej ciekawe, drugie bardziej. Będę się z wami dzielić
efektami prac, które przynoszą mi wiele frajdy!
Jako świeżo upieczona małżonka, przestrzegana przez znajomych, że po
ślubie przybywa 20 kg, postanowiłam zawczasu temu zapobiec, natchniona
przez przyjaciółkę, która w ciągu miesiąca osiągnęła całkiem ładne
efekty. Będę się dzielić sposobami, wzlotami i upadkami oraz
przeszkodami jakie napotykam w trakcie drogi do osiągnięcia upragnionego
efektu.
Ogółem, witam w mojej
krainie. Czasem słodkiej, miodem i mlekiem płynącej, czasem gorzkiej,
cierpkiej. Ale mojej. Witam w moim MorrineLand.
0 komentarze:
Prześlij komentarz