Tradycyjny polski obiad to porcja mięsa, surówka oraz dodatki typu ziemniaki, ryż. Przychodzi jednak moment, kiedy zaczynamy szukać czegoś nowego, kombinujemy ze smakami, gdyż nie zadowala nas już zwykły biały ryż. Dodajemy curry lub szafran, żeby chociaż kolorem urozmaicić wygląd dania na talerzu. Problem polega jednak na tym, że curry jest bardzo charakterystyczną przyprawą i nie zawsze pasuje do reszty potraw znajdujących się na naszym talerzu. Szafran z kolei jest najdroższą przyprawą świata, do tego ja mam problemu z nabyciem owej przyprawy.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tradycyjnych smaków, mało jest miejsca na orientalne smaki i aromaty.
Dlatego dzisiaj proponuję urozmaicenie ryżu przyprawą, która znajduje się praktycznie w każdym polskim domu i jest tak powszechna jak sól czy pieprz.
Składniki:
- ryż
- odrobina oleju do smażenia
- garść posiekanej świeżej natki pietruszki
- garść posiekanego świeżego koperku
- ząbek czosnku
- potrawa typu wegeta
Przygotowanie:
1. Ryż gotujemy na sypko wedle instrukcji na opakowaniu w nieosolonej wodzie, skracając odrobinę czas gotowania, aby ryż był lekko al dente.
2. Rozgrzewamy na patelni 2 łyżki oleju do smażenia.
3. Na rozgrzany olej wrzucamy cały obrany ząbek czosnku. Chwilę podsmażamy, aby olej przechwycił aromat czosnku. Uważajcie, żeby nie przysmażyć go za mocno, gdyż cała potrawa będzie nieprzyjemnie gorzka. Przesmażony czosnek wyrzucamy.
4. Na patelnię wrzucamy odcedzony ryż.Posypujemy obficie przyprawą typu wegeta, aż ryż stanie się lekko zółty. Przyprawa jest słona, więc próbujcie zanim dosypiecie kolejną porcję przyprawy. To właśnie przez ten krok nie solimy wody w której gotujemy ryż. Dokładnie mieszamy aby przyprawa równomiernie się rozprowadziła.
5. Do usmażonego ryżu (smażenie jest krótkie, coś około 5 minut) dodajemy po garści posiekanych świeżych ziół - natkę pietruszki oraz koperek, dokładnie mieszamy wszystko na patelni i gotowe.
Tak przygotowany ryż bardzo często podaję do potraw które w smaku są dosyć neutralne. Kiedy nie gotuję z orientalnymi przyprawami, a przygotowuję tradycyjny polski obiad np. pieczone udka kurczaka, zwykłego kotleta schabowego panierowanego, lub panierowaną pierś z kurczaka staram się nie dodawać orientalnych przypraw do reszty dodatków aby całe danie razem dobrze się komponowało.
Uwaga będę wredny: "Zbyt duże spożycie glutaminianu sodu może skutkować przykrymi dolegliwościami nie tylko wśród osób nadwrażliwych na ten składnik. Do najczęstszych objawów zatrucia zaliczamy bóle głowy, palpitacje serca, uczucie niepokoju, suchy kaszel i podrażnienie żołądka." Może dodaj curry zamiast Vegety? ;)
OdpowiedzUsuńCzy mógłbyś przynajmniej podać konkrety pisząc takie rzeczy, a nie dodawać ogólniki? Co to znaczy zbyt duże spożycie glutaminianu sodu? Łyżka stołowa? Szklanka? Wiadro? Jaki procent glutaminianu sodu znajduje sie w przyprawach typu wegeta? Ile takiej przyprawy trzeba zjeść żeby mówić o podanych wyżej objawach? O tym dlaczego nie dodałam curry do tego konkretnego przypadku napisałam w poście.
OdpowiedzUsuńPod kątem strachu przed glutaminianem sodu powinieneś też przemyśleć propozycję użycia kostki rosołowej zamiast bulionu w swoim ostatnim przepisie;) Koncentratu pomidorowego też nie byłabym taka pewna;)
Pozdrawiam! :)
Konkretów nie znam, wiem tylko, że na ilość glutaminianu trzeba uważać. Jest obecny w wielu produktach spożywczych. Jeśli chodzi o curry, to faktycznie nie przeczytałem uważnie Twojego posta.
OdpowiedzUsuńCo do mojego ostatniego posta, to pisałem, że lepszy będzie domowy rosół:P Natomiast koncentrat pomidorowy ma w składzie tylko pomidory. Nie ma barwników ani konserwantów:P
Btw. niezłe zdjęcia Ci wyszły:)
Muszę się odnieść do komentarza Pawła - o ile nie wygraliśmy rocznego zapasu "Kucharka" w Familiadzie, to sądzę, że nasze głowy, serca i żołądki pozostają niezagrożone. Ten blog nie zakłada idei gotowania z produktów ekologicznych/zdrowo-żywnościowych. A w momencie kiedy korzystamy z produktów powszechnie dostępnych - to każdy w nadmiarze jest szkodliwy.A jednak jakoś jeszcze funkcjonujemy. Także nie wiem w jakim wymiarze uwaga o glutaminianie miała być wredna. Prędzej nietrafiona, skoro Morrine często podkreśla umiar w stosowaniu przypraw. Nawet jeśli w tym przepisie doradza "obfite" jej użycie, to jestem przekonana, że to wciąż nie oznacza czternastu wiader. Dziękuję, dobranoc.
OdpowiedzUsuńWetnę taki ryżyk z chęcią, nie mam nic przeciwko białemu, ale trochę doprawionego jeszcze nikogo nie zabiło ]:->
Ludzie....wszystko mozna,co nie mozna-byle z wolna i z ostrozna!Jednemu dobrze jak ma tlusto i slodko,drugiemu jak slono i cierpko.Smacznego!
OdpowiedzUsuńOtoto! :)
OdpowiedzUsuńPawle, czytam Twoje posty dokładnie, wiem, że zrobiłeś zupę na bulionie,co chwali Ci się. Niemniej jednak, jeśli jest się przeciwnikiem glutaminianu sodu to wydaje mi się, że nie proponuje się kostki jako zamiennika. Naprawdę nie byłabym taka pewna koncentratu pomidorowego. Chyba, że robisz własny:) A co do curry:
OdpowiedzUsuńhttp://imageshack.us/photo/my-images/839/20130204173700.jpg/
Oj bez przesady. Wcale nie jestem takim zwolennikiem eko żywności. Po prostu nie lubię vegety. Niezłą burzę wywołałem :)
OdpowiedzUsuńA skład koncentratu sprawdziłem specjalnie na słoiczku:P
po co zakładać blog kulinarny i proponować doprawianie wegetą? może next time napiszesz jak przygotować sos pieczeniowy z torebki albo zupkę instant? gotowanie to przede wszystkim przyprawianie a przyprawianie to przyprawy naturalne, nie sól z barwnikiem. Jak pracowałam jako łepek za granicą w mieszalni wegety to wolałabyś nie widzieć co tam sypano i co tam biegało...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, mój komentarz to nie hejting, tylko pytam bo nie wierzę..
Zgadzam się z Tobą odnośnie przyprawiania, ze powinno się używać przypraw naturalnych. Oczywiście, masz rację.
OdpowiedzUsuńZałożeniem tego bloga, jest przekonanie ludzi nieumiejących gotować, że można to robić sprawnie i szybko,ze składników dostępnych w prawie każdym sklepie. Przyprawy typu vegeta są łatwo dostępne i korzysta z nich wiele ludzi. Nie wychwalam tu wegety pod niebiosa i nigdzie nie powiedziałam, że jest to najlepsza przyprawa na świecie. Przepis na ten ryż to tylko szukanie alternatywy. Zabawa, kombinowanie. Nikomu na siłę nie wpycham wegety do gardła.
Kto nigdy nie użył wegety, gotowych mieszanek przypraw i zupy z torebki niech pierwszy rzuci kamień.
Podchodząc w ten sposób do tematu, możemy nie jeść nic poza uprawianymi we własnym ogródku ziół i samodzielnie wyhodowanych zwierząt, samodzielnie upieczonego chleba, ukręconego majonezu. Sól też powinniśmy sami sobie stworzyć...
Nie popadajmy w paranoje. Łyżka wegety nikogo jeszcze nie zabiła, a uwierz mi na co dzień jemy znacznie gorsze rzeczy. Strach iść do sklepu i kupić cokolwiek.
Chcąc być Eko nie jedlibyśmy niczego, bo przecież zawsze obok znajdzie się dom lub auto które dymi, a jak wiadomo wszystko wraca w postaci deszczu lub innego opadu.
OdpowiedzUsuńAnonim nie popisałeś się. Rzuć okiem na przyprawy - omawiany wcześniej przez Pawła ryż curry. Niby przyprawa ale co tam jest jeszcze to masakra. Podchodząc do wszystkiego zajmij najbliższą bezludną wyspę. Zasiej sobie tam ziółka, paś zwierzęta i miej pewność że wszystko jest zdrowe i bez żadnego dodatku.
P.s. pamiętaj tylko żeby nie kupić ziaren modyfikowanych genetycznie.
@ Anonim z 13:04
OdpowiedzUsuńjest to w końcu blog o prostym gotowaniu, a gotując prosto, każdy chyba sięga prędzej czy później po wegetę, jest popularna i tyle. Nikt nie je jej łyżkami.
@ Morrine
jeśli chodzi o dodanie odrobiny smaku do ryżu idę na totalną łatwiznę i czasami gotuję go w kostce bulionowej, zamiast w osolonej wodzie. Tak, wiem, glutaminian, zjedzcie mnie ;)
łoho co innego popadanie w skajności ekologiczne a co innego wegeta. ja też kupuję w warzywniaku na rogu i wiem, że te warzywa "swoje przeszły" , świata nie zmienię ale świadomie się truć nie będę. Łatwo i szybko to przyprawia się solą i pieprzem a nie kolorową posypką.
OdpowiedzUsuńZlinczować mnie możecie, ok, mam swoje zdanie.
A do ekologa daleko mi, uwierzcie.
kritur a Ty pewnie jesteś wybrankiem Twórczyni bloga? tak ostro zareagowałeś? nie trzeba jeść eko aby jeść zdrowo!
OdpowiedzUsuńEmocje towarzyszące krucjacie przeciwko E621 ludzie pewnie zagryzają w domach czipsami ;)) [lub pizzą z mrożonki, jajkiem trójką, sokiem z kartonu, kanapką pszenną z niedomowym dżemem, pryskanym/GM jabłkiem....................................].
OdpowiedzUsuńemocje jak na grzybobraniu
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy - nawet jeśli jest tak jak twierdzisz odnośnie Kritura, to nie zmienia faktu, że nie widzę ostrości jego komentarza. Mało tego,wyczuwam troszkę jadu bijącego od Ciebie.
OdpowiedzUsuńPowtórzę zatem jeszcze raz. To tylko propozycja. Jeszcze raz też podkreślę, że nigdzie nie napisałam, że jest to jedyna słuszna i najzdrowsza przyprawa na świecie. Jak również jeszcze raz podkreślę, że nikomu nie wpycham jej do gardła. To twój wybór, czy korzystasz z tego przepisu, czy nie.
Po raz kolejny podkreślę, że piszę tego bloga dla osób, które boją się wejść do kuchni usmażyć kotleta,czy panikują w momencie kiedy pyry kipią. Rozumiem, że dla osób, które jako takie pojęcie o kuchni mają posty te są nad wyraz nudne. Zapraszam Cie do odwiedzenia innych postów, np o domowej roboty suszonych pomidorach. Być może taka tematyka Cię zaciekawi. Propozycja tego ryżu jest dla osób które chciałyby zrobić po prostu coś innego z ryżem, natomiast mam nadzieję, że oglądając resztę bloga uwierzysz, że też wolę robić większość rzeczy sama. Wracając znów do kontekstu głównych odbiorców - na wszystko przyjdzie czas.nie od razu Rzym zbudowano a po drabinie wchodzi się kolejno stopniami. Niech zaczną swoją kulinarną przygodę od wszystkich smaków - tych zdrowych i niezdrowych i niech sami się ustosunkują do przypraw, smaków i odnajdą swój ulubiony styl.
Po raz enty powiem, że łyżka wegety w ryżu zjedzona raz na jakiś czas nie wyrządzi szkód, tak samo jak nie wyrządzają szkód inne śmieci, których naprawdę pochłaniamy w dużych ilościach.
Zacytuję innego anonimowego "wszystko można co nie można byle z wolna i ostrożna".
Dyskutujmy, wymieniajmy poglądy ale w sposób kulturalny. - To uwaga do wszystkich, bo wyczuwam wiszące w powietrzu wycieczki osobiste. Będę zmuszona uruchomić moderację postów,a nie chciałabym tego robić;)
Pozdrawiam po raz kolejny i życzę Wszystkim udanych eksperymentów kulinarnych :)
Chipsy to złoooo
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kolor zółty to właściwie na wszystkich potrawach typu ryże, makarony itp. można go uzyskać za pomocą kurkumy...
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o urozmaicanie ziemniaków, to mam taki swój sposób: Do ugotowanych ziemniaków dodaje 2 łyżki masła i 2 łyżki śmietany i ubijam. Może to nie jest najzdrowsze ale na coś trzeba umrzeć ;) Oczywiście ogromne znaczenie ma odmiana ziemniaka, który gotujesz - ja znalazłam swoje ukochane żółte, które przywożę z Lubelszczyzny. Stanowczo polecam!! Zupełnie inny smak niż białe (w moich stronach zwykło się mawiać, że tylko żółte ziemniaki są jadalne, bo białe to standardowo opasówka :) )
Kurkuma, curry, szafran...chciałam po prostu zrobić coś innego;)
OdpowiedzUsuń