Korzystając z dłuższego weekendu, który w sumie wyszedł mi przez przypadek "bo wszyscy brali wolne" postanowiłam zrobić coś produktywnego. No trochę mi nie wyszło.
Reaktywacja jakiegoś wirusa zwaliła mnie z nóg na tyle, że jedyne co byłam w stanie zrobić w sobotę to w miarę poprawne wypowiedzenie zdania "napiłabym się herbaty".
Podchodzę to tematu reaktywacji grudniowej na tyle niecierpliwie, że wszelkie zmiany, które należy zrobić na blogspot denerwują mnie na tyle, że poświęcam im 5 sekund podsumowując wszystko krótkim "Małż, nie mam do tego cierpliwości, zrobisz to?". Małż, jak na rasowego informatyka przystało, stwierdził, że tak, ale że musiałby nad tym posiedzieć, a że nie ma kiedy, siedzę nad tym ja.
Cierpliwa na tyle to ja nigdy nie byłam. Lubie rozwiązywać problemy na których się znam. Nie mam cierpliwości na wyszukiwanie odpowiedzi w internecie. No po prostu nie mam. Wole oddać to osobom, które mają większą wiedzę i umiejętności. Nerwy wtedy trochę mniej zszargane a i czynność docelowa wykonana jakby szybciej i skuteczniej.
No ale siedzę. Dziubię. Denerwuje mnie to jak mało co, bo chciałabym trochę lewiej, a wychodzi trochę prawiej. Chcę trochę wyżej w wychodzi niżej. Pokraczne to i nieposłuszne, ale podoba mi się!
Grudzień coraz bliżej.
Ścisk!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 komentarze:
Prześlij komentarz