Mama wie, że mam kompletnego fioła na punkcie włoskiej kuchni, więc z tymi przepisami jakoś mi łatwiej przełamywać bariery deserowe.
Na hasło włoski deser większość zapewne ma skojarzenie z tiramisu. Będąc na naszej podróży poślubnej oczywiście zajadaliśmy się włoskimi przysmakami i tiramisu również znalazło się w naszym menu. Ale największe oklaski spośród deserów, achy i ochy zebrała pana cotta. Deser o konsystencji gęstego, stężałego budyniu z musem, najczęściej owocowym. Na samo wspomnienie moje ślinianki zwiększają produkcję.
W książce znajduje się przepis na pana cottę z pieczonymi nektarynkami. I znowu nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmodyfikowała.
Składniki: (jak zawsze przy przepisach z książek podaję przepis bez zmian z komentarzami w nawiasach)
- 300 ml gęstej śmietany
- 250 ml mleka
- 1 laska wanilii (jako, że nie byłam w stanie jej namierzyć w żadnym pobliskim sklepie użyłam cukru waniliowego zamiast zwykłego cukru)
- 55 g cukru (jak wyżej - zamiast zwykłego cukru użyłam cukru waniliowego)
- 1,5 łyżeczki żelatyny
- skórka z jednej obranej cytryny (pominęłam w ogóle)
- 3 łyżki stołowe cukru
- 1 łyżka stołowa masła
- śmietana (użyłam 18%, ale nie powiem wam dokładnie ile, taki zdrowy chlust, czyli przechylenie pojemnika mniej więcej na 2 sekundy)
Przygotowanie:
1. Wymieszaj śmietanę, mleko, laskę waniliową, cukier, żelatynę i skórkę z cytryny. Podgrzewaj na małym ogniu, aż mikstura stanie się gorąca. Odstaw do wystudzenia. (ja przelałam gorącą miksturę do miseczek)
2. Przecedź mieszankę do dzbanka przez sitko,wyrzuć laskę wanilii. Wlej do 4 foremek o pojemności 1/4 szklanki. Przykryj folią, włóż do lodówki na 6 godzin, lub na noc. (przez to, że nie używałam ani laski wanilii, ani skórki cytrynowej darowałam sobie przelewanie przez sitko. Całą miksturę przelałam bezpośrednio z garnka do mniejszych miseczek, aby masa chłodziła się już w miseczkach a nie w całym garnku)
3. Przygotuj nektarynki (no z oczywistych względów ten krok pomijamy, bo robimy pana cottę z karmelem. Karmel robimy na moment przed podaniem) Zatem: przygotuj karmel, na 15 minut przed wyjęciem deseru z lodówki.(1) Na suchą patelnię wsypujemy cukier, potrząsamy patelnią, aby cukier równą warstwą pokrył dno patelni. Stawiamy na gaz i czekamy, aż cukier się sam rozpuści. Pod żadnym pozorem nie mieszamy. W ogóle tego nie dotykamy, czekamy aż cukier sam pod wpływem temperatury zmieni się w ciecz. Czekamy chwilę aż cukier trochę zbrązowieje i teraz musimy działać bardzo szybko. (2)Do cukru dorzucamy łyżkę masła i energicznie mieszamy. Nie za długo bo cukier ma okropnie wysoką temperaturę, a masło ma niską temperaturę spalania, więc działamy najszybciej jak potrafimy, żeby nie spalić masła, w przeciwnym razie otrzymamy gorzki posmak. (3) Po wymieszaniu mikstury maślano cukrowej wlewamy na patelnię zdrowy chlust śmietany, czyli przechylamy opakowanie ze śmietaną, przytrzymujemy ze 2 sekundy (2 sekundy trwają tyle co wypowiedzenie slow "sto dwadzieścia jeden" dwa razy) mieszamy, chwilę podgrzewamy i wyłączamy palnik pod patelnią. Jeśli wydaje wam się, że karmel jest za gęsty możecie go rozcieńczyć śmietaną. Chwilę musi przestygnąć, ponieważ jest za gorący do zjedzenia, a po drugie stopi nam cały deser;)
4. Odwróć pana cottę spodem do góry. Podawaj z pokrojonymi pieczonymi nektarynkami. (Karmelem :D )
Wskazówka:
Jak wyjąć deser z miseczek? Do dużej miski, bądź garnuszka wlewamy wrzątek. Każdą miseczkę z deserem zanurzamy we wrzątku na 3-4 sekundy. Po tym zabiegu deser praktycznie sam wychodzi z miseczek i można go łatwo ułożyć na talerzyku do góry dnem.
Myślę, że powtórzę ten deser jeszcze nie raz, kiedy tylko zacznie się sezon na owoce. Nie mogę się doczekać wersji z musem truskawkowym, albo malinowym! Tak wyglądała pana cotta, którą jedliśmy w Rzymie:
Była z pysznym sosem truskawkowym. Lato, przyjdź!
A oto książka, z której wzięłam przepis na pana cottę:
Świetna sprawa nie tylko pod względem przepisów znajdujących się w niej, ale też dla osób, które chcą się czegoś dowiedzieć na temat kuchni włoskiej. Opisy regionów i tradycyjnej dla każdego z nich kuchni, opisy produktów i ich wytwarzania, oliwa, makarony, sery, słynne szynki...I tona pomidorów! Pół na pół. Przez pół książki wyobraźnia pracuje, a potem można sięgnąć do przepisu. Nikt nie zapłacił mi za reklamę. Polecam, bo po prostu warte polecenia.
Oooo, pycha!! Próbowałam robić z tytki ale cośtam mi się przypaliło, no i jednak było czuć, że sztuczny. Karmelek.. ^^
OdpowiedzUsuń(na drugiej focie wygląda jak kulka mozzarelli :D)
Wygląda pysznie. Mam foremki silikonowe idealne do pana cotty:)
OdpowiedzUsuńWypróbuj! :) Tylko uważaj na karmel;)
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych deserów! I - zgadzam się - lato przyjdź !!!
OdpowiedzUsuńNajbardziej chyba lubię pannę cottę właśnie z musem owocowym, ale z karmelem też musiała smakować ciekawie :)
OdpowiedzUsuń